środa, 1 kwietnia 2015

Wróciłam!

Odzyskałam internet, toteż wkrótce wrzucę nowe rozdziały. Nox i Verbenn już się doczekali.

Btw na dowód, że nie próżnuję i jednak coś robię, poniżej wrzucam moje nowe prace. Pierwsza to zamówienie z deviantarta. Wreszcie skończone.Mam co prawda parę własnych, niedokończonych prac, które powinnam wreszcie ukończyć, ale mi się nie chce ich ruszać, więc wreszcie wezmę się za zamówienia złożone na tym blogu *^*
no więc to jest to zamówienie: Jeff the Killer i OC zleceniodawcy, Vicky

po obejrzeniu Zmierzchu (czemu ja to zrobiłam...) i przeczytaniu Tokyo Ghoul'a doszłam do wniosku, że muszę odreagować. Wiem, ten gość jest tu zbyt dziecięcy na twarzy, ale i tak mi się podoba. 

To tutaj to pierwszy etap odreagowywania na Zmierzch. Gwoli ścisłości to Aeron. Może i o nim kiedyś opublikuję rozdziały, na pewno nie teraz. 

Postanowiłam poprawić Kanimira. PRzede wszystkim twarz. Patrzcie na te nowe rzęsy, wygląda znacznie lepiej <3

Jonathan i Piołun. Jeszcze nie zaczęłam o nich publikować, kiedyś to pewnie zrobię, ale ich historia jest w zsadzie bardzo zakręconym fanfiction i wariacją na temat serii Guilty Crown (jednej z moich ulubionych). Znaczy zainspirowane rzeczoną serią i cały czas się jeszcze nad tym zastanawiam, zmieniam itd. 

Ostatnio nareszcie dorwałam Pokemony. Po ukończeniu niemal całych Fire Red (została mi wielka czwórka do pokonania) i zaczęciu Black doszłam do wniosku, że podziwiam projektantów tych wszystkich pokemonów, więc sama się pobawiłam w tworzenie nowych stworków. Nigdy nie miały one być pokemonami, ale w zasadzie ten tutaj tak wygląda. Oraz trochę jak kosmita, przez ten łeb i wyraz pyszczka. 

Oko jednej z moich nowych postaci, dość makabryczna historia. Nie będę jej pisać, to tylko taki mój sposób odreagowania na stres, ale i tak - czemu go tu nie wrzucić?

Właśnie się zorientowałam, że jeszcze nie wrzuciłam mojego pięknego Szczerbatka i Czkawki, więc natychmiast to nadrabiam. Szkic w szkicowniku, pokolorowane w SAI'u. Muszę przyznać, że bardzo to lubię. 

wersja bez światłocienia. Nie wystaje aż tak z kartki, ale też fajnie wygląda.

Aielor jako nastolatek (po prawej) i dzieciak, który tymczasowo nazywa się Skye, ale to się zmieni, bo Skye będzie się nazywał inny chłopak. Ten tutaj, po lewej, to taki jeden, o którym nic nie piszę, ale czasem do mnie wraca. W skrócie mieszkaniec dalekiej północy. 

Quinn O'Leary. O nim akurat piszę, ale nic nie publikuję, bo można by powiedzieć, że to drugi Hogwart. Kiedyś pewnie to zmienię i nadam szkole jej własnych cech, ale na razie utrzymuję tę historię poza światłem dziennym.

Tak, zgadza się. Rzeczony Quinn z pracy powyżej to przerysowana wersja starszego rysunku. Około półtora roku po oryginale powstała ta nowa, moim zdaniem znacznie lepsza praca.

Na dzisiaj to tyle. Wkrótce wrzucę rozdziały i zamówienia oraz prace papierowe. Na chwilę obecną jednak mam pierwszą w nocy i mroczki przed oczami, więc chyba starczy.

Żem się wypisała,
Seanit

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz